Cienie Maybelline Color Tattoo

Cienie Maybelline Color Tattoo

Hej! Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją trzech cieni Maybelline Color Tattoo :) Jeżeli jesteście ciekawe jak one sprawdziły się u mnie zapraszam do dalszej części postu :)


Color Tattoo nr 98 Creamy Beige

Kupując ten cień myślałam, że jest on w 100% matowy, jednak troszkę się zawiodłam, bo cień posiada malutkie drobinki brokatu. Ale taki produkt również przypadł mi do gustu :) Kosmetyk ten bardzo szybko zastyga na powiece, przez co trzeba go od razu rozblendować, co wcale nie jest takie łatwe. Jego wielkim plusem jest trwałość, ponieważ cień utrzymuje się cały dzień na powiece :)



Color Tattoo nr 35-On and on Bronze


Przed kupnem tego cienia nie byłam do końca pewna czy w ogóle przyda mi się taki kosmetyk, który dodatkowo w ogóle nie jest matowy (bo takie właśnie lubię najbardziej). Przekonałam się do niego kiedy zobaczyłam go w makijażu na zdjęciach u innych dziewczyn. Ten cień robi właściwie cały makijaż oka. Jest bardzo dobrze napigmentowany, utrzymuje się przez cały dzień na powiece, ale jego wadą jest to, że szybko zastyga, przez co jest trudny do blendowania.



Color Tattoo nr Creme De Rose 91

 

Ten cień kupiłam jako pierwszy z tej serii i stał się on również moim ulubieńcem :) Jest matowy , ma przepiękny brudny pudrowy róż i tak jak poprzednie, utrzymuje się przez cały dzień na powiece. Minusem jego jest również szybkie zastyganie, a to niesie za sobą trudne blendowanie.


Od lewej: Creamy Beige 98, 35-On and on Bronze, Creme De Rose 91


Podsumowanie powyższych cieni z serii Color Tattoo:

Plusy:
- pigmentacja
- utrzymują się cały dzień
- cena (+/-)
- wydajność

Minusy:
- szybko zastygają, przez co trudno jest je rozblendować

Używałyście tych cieni? Jeżeli tak, koniecznie piszcie jak sprawdziły się u Was i których kolorów używałyście! :)
WiktoriaWanda









Suchy szampon Batiste- Marrakech

Suchy szampon Batiste- Marrakech

Hej! Od początku napiszę, że brak postów przez ostatnie dwa tygodnie było spowodowane przez brak organizacji z mojej strony: nowe studia, praca, blog. To wszystko jakoś muszę razem połączyć i bardziej zorganizować, żeby pojawiało się kilka postów w ciągu tygodnia. Niestety przez ostatnie tygodnie nie umiałam tego razem połączyć i wydawało mi się, że będzie łatwiej to wszystko razem skomperować, ale niestety się myliłam i jeszcze muszę nad tym popracować, ale to nie oznacza, że nie będzie nowych wpisów przez kolejne kilka tygodni, nie, nie, nie :) Postaram się wszystko razem zgrać, a w między czasie będą się pojawiały posty. Jednak nie chcę Wam obiecywać w jakie dni konkretnie, po prostu będą co jeden, dwa, trzy dni, tak żeby były one wstawiane systematycznie. A co za tym idzie, że nic nie pisałam przez 2 tygodnie? A właśnie to, że zdążyłam przetestować kilka nowych kosmetyków, jak i również je nabyć, dlatego na brak recenzji nie będziecie mogli narzekać :)
Ale przechodząc już do właściwego tematu postu... :)

Dzisiaj mam dla Was recenzję suchego szamponu Marrakech firmy Batiste, dlatego jeżeli jesteście ciekawi jak się u mnie sprawdził zapraszam do dalszej części wpisu :)


Do jakiegokolwiek suchego szamponu podchodziłam trochę jak do ognia i w sumie nie rozumiałam fenomenu tego produktu. A to dlatego, ponieważ myję włosy codziennie rano i nie wyobrażałam sobie wyjść gdziekolwiek z domu bez ich umycia, nawet jeżeli wyglądały na świeże, to ja czułam się w nich źle, jakbym cała była brudna (wiem, trochę dziwne...) :D I myślałam, że taki suchy szampon nic nie robi z włosami, tylko je usztywnia czy może działa jak lakier, przez co wyglądają na bardziej świeże. Ale jakiś czas temu będąc w jednej z drogerii pomyślałam, że go kupię i spróbuję, żeby mieć jakąś opinię na jego temat no i sprawdzić jak działa na moje włosy. Jednak byłam cały czas w stosunku do niego ostrożna, bo przecież zawsze mógł nie zadziałać tak fantastycznie jak niektórzy o nim mówią, więc pierwszy raz spróbowałam go w weekend.



Sposób użycia:
Potrząsnąć opakowaniem i popryskać szampon na włosy. Kiedy pojawi się biały nalot na włosach wystarczy wetrzeć go we włosy palcami, a następnie rozczesać włosy.

Cena:
11,99zł/ 200ml w Super-Pharmie

Moja opinia:
Kiedy po raz pierwszy go użyłam, doznałam po prostu szoku, że jak to jest możliwe, że włosy wyglądają i są w dotyku tak podobne jak po ich umyciu?! Byłam tak zaskoczona efektem, że nie dowierzałam, że taki produkt naprawdę istnieje i o dziwo działa :) Jednak przy pierwszym razie miałam włosy związane, więc jeszcze musiałam się przekonać jak ten produkt działa przy włosach rozpuszczonych, czyli wtedy kiedy przynajmniej u mnie, rano włosy są bardziej nieprzyjemne w dotyku i tłustsze u nasady głowy. I ten produkt spowodował taki sam efekt jak przy związanych włosach: brak tłustych i nieświeżych włosów, podobny wygląd jak tuż po ich umyciu i wysuszeniu i ładny zapach :)
Taki efekt utrzymuje się prawie przez cały dzień, wyjątkiem są dni kiedy pada i nie zabezpieczymy się przed deszczem, który po prostu opłukuje produkt z włosów przez co cały czar ich świeżości znika.



Czy polecam?
Jest to produkt na pewno przydatny u dziewczyn, które tak jak ja myją włosy każdego dnia. Kiedy spieszymy się lub po prostu nam się nie chce ich myć warto mieć suchy szampon pod ręką, ponieważ włosy odzyskują świeżość i ładny wygląd, a my nie musimy się o nie martwić :) Oczywiście jest to kosmetyk, którego używa się sporadycznie, a nie dzień po dniu zamiast mycia włosów, ponieważ on nie zastępuje ich pielęgnacji, jedynie je odświeża. Jeżeli chodzi o wydajność to według mnie jest dość wydajny, kupiłam go około miesiąc temu i do tej pory zostało mi pół opakowania, a korzystam z niego od 1 do dwóch maksymalnie razy w tygodniu.
Jeżeli nie próbowałyście jeszcze takiego "wynalazku" jak suchy szampon koniecznie go wypróbujcie, bo naprawdę czasem warto z niego skorzystać, a jeżeli Wam się nie spodoba jego efekt to kupując go zawsze możecie wyrobić sobie opinie na jego temat :)

A Wy już używałyście suchych szamponów? :) Jeżeli tak, koniecznie piszcie, których konkretnie i jak się u Was sprawdziły! :) Jestem ciekawa Waszym opinii! :)
WiktoriaWanda
Copyright © 2014 Kącik Wandy , Blogger